środa, 10 grudnia 2014

Adwent kontra proza życia

Trochę mnie ostatnio pochłonęła tak zwana proza życia. Dużo zmian, spraw do przeorganizowania, nowe obowiązki (moja nowa praca, debiut szkolny córki i przedszkolny syna) i jakoś tak zabrakło czasu na przetwórstwo po godzinach. Dzieciom trzeba było jakieś "zadanie" w weekend rzucić, bo się bestie przyzwyczaiły, że mama im jakąś zabawę wymyśli, ale na własne działania czasu zdecydowanie zabrakło. Chyba że do takich można naliczyć naszywanie łat na elementy garderoby dziecięcej, która to czynność mam wrażenie należą do rzeczy z kategorii "never ending story".

I tym razem w sumie to też przez dzieciaki musiałam się jakoś zmobilizować, żeby uruchomić adwentowe zadania. Poprzednie dwa adwenty były dla córki na tyle atrakcyjne, że dziurę w brzuchu wierciła okropnie ;-) Tylko tym razem coraz realniej staram się podchodzić do zadań, uwzględniając:
- czas, jaki mogę poświęcić na pomoc w wykonaniu zadań
- ile sił, czasu i cierpliwości starczy dzieciom
- uwzględnić to, że trzylatek (ruchliwy!) bardzo chce uczestniczyć w przygotowaniach, ale tak to zorganizować, żeby nie rozniósł efektów pracy starszej córki.

Zadanie nie jest łatwe i na wstępie odpuszczam sobie zadania złożone i wieloetapowe, na jakie jeszcze w zeszłym roku się porwaliśmy - np. plakat do książki "Wszyscy czekamy na Ciebie" w wersji "zrób to sam". Swoją drogą uważam, że efekt końcowy to niezłe dokonanie w wykonaniu (poza przygotowaniem tła i postaci do kolorowania) wtedy pięciolatki. Tak zaczynałyśmy:
A taki był efekt końcowy:
Zamiast tego korzystam z pomysłów prostych, sprawdzonych, a czasem gotowych.
Polecam bardzo fajne opowiadania i karty pracy od bielemorele:
- zeszłoroczne dla młodszych dzieci (3-4 lata)
- tegoroczne dla trochę starszych
Linki prowadzą do postów z zadaniami na pierwsze dni adwentu, kolejne są w następnych postach.

Nam tymczasem udało się upiec pierniki, udekorować wieniec adwentowy (pochwalę się następnym razem - to prezent od mojej mamy), zaczęliśmy robić karki i łańcuchy na choinkę, znaleźć książkę i przeczytać kilka opowiadań.
Kilka pomysłów na bardziej czasochłonne zadania jeszcze mam i zostawiam je sobie na weekendy i jakieś luźniejsze popołudnia, o ile się trafią po drodze.

1 komentarz: